Dokładnie! Dlatego szukajcie okazji do mówienia po angielsku, gdziekolwiek jesteście.
Zaczynamy od zakupów. W sklepie rozmawiaćnajłatwiej, bo sklepikarzowi zależy, żeby sprzedać towar.
Tylko nie chodźcie do supermaketu ani innego sklepu samoobsługowego, wybierzcie lokalny targ albo mały sklepik, żeby trzeba było prosić o towar w Englishu. I pytajcie o cenę, poproście o torebkę papierową, cokolwiek. Jeżeli jesteście jeszcze mało rozgadani, warto przygotować sobie wcześniej kilka przydatnych wyrażeń: Ile to kosztuje, poproszę o torebkę papierową, czy mogę zapłacić kartą?, czy macie to w innym kolorze? Najlepiej chyba jest w małych miejscowościach albo na peryferiach, gdzie sprzedawcy powinni mieć więcej czasu na dodatkową rozmowę o miejscowości czy atrakcjach turystycznych w okolicy. Wszystko zależy od naszej inwencji tudzież poziomu znajomości języka.
Jeżeli rzeczywiście traficie na rozmowną osobę, to macie lekcję konwersacji za darmo. I wcale się tu nie wymądrzam, stosuję tę zasadę do nauki francuskiego w krajach francuskojęzycznych. Niejeden sprzedawca był bardzo rozmowny, chętnie wytłumaczył mi jak poprawić wymowę paru przydatnych słówek.
A gdy już znudzą się Wam zakupy, zaczepiajcie ludzi na ulicy żeby zapytać ich o drogę. Róbcie to nawet, gdy drogę doskonale znacie, to jest tylko pretekst do rozmowy. Możecie udac, że się zgubiliście żeby tylko pogadać sobie po angielsku. I znowu przy odrobinie szczęścia przy okazji może uda się uciąć małą pogawędkę?
Mistrzowie small talku potrafią zagadywać ludzi na spacerach czy podczas zwiedzania, nie mówiąc o innych okazjach, na przykład w pubie. Jeżeli są wśród Was miłośnicy psów: na deptaku czy ścieżkach spacerowych można zagadywać właścicieli psów, wiem to z autopsji. jest o czy rozmawiać, zaczyna się od pytania jaka to rasa a potem już mamy z górki.
A jak Was nie zrozumieją? To macie najlepszy feedback, że trzeba powiedzieć tak, aby zrozumieli. Może wymowę za bardzo przekręciliście? Może trzeba powtórzyć jakąś konstrukcję gramatyczną?